Medium

Data:
Ocena recenzenta: 6/10

Gatunek horroru nie cieszy się w Polsce szczególnym zainteresowaniem twórców. Widziane przeze mnie produkcje, które należałyby do tego rodzaju, mogłabym policzyć na palcach jednej ręki. Jeżeli horrory już się w polskich kinach pojawiają, to nie są szczególnie promowane ani oglądane (wyjątkiem mogłaby być tutaj „Pora mroku” sprzed kilku lat, powstała na fali popularności „Piły”, jakkolwiek jedno z drugim niewiele ma wspólnego). W latach 80-tych Jacek Koprowicz próbował zmienić tę naturę rzeczy, pisząc scenariusz i reżyserując film pod tytułem „Medium”.

Sopot. Ernest Wagner (Jerzy Nowak) mieszka z siostrą, Gretą (Ewa Dałkowska), posiadającą umiejętności parapsychologiczne. Pewnego dnia kobieta doświadcza wizji trzech osób, zmierzających do jednej ze starych, sopockich willi. Obrazom towarzyszy świadomość nieokreślonego, acz potężnego zła. Jawiący się w umyśle medium ludzie nie wiedzą, że stali się ofiarami nadprzyrodzonej siły. Tymczasem wpływ na nich wciąż wzrasta. „Porwani” dokonują rzeczy, których nie pamiętają; budzą się w miejscach, do których nigdy się nie wybierali. Dzięki serii zbiegów okoliczności (czy aby na pewno?), bohaterowie – Georg Netz (Jerzy Stuhr), Luiza Skubiejska (Grażyna Szapołowska), Andrzej Gaszewski (Jerzy Zelnik) oraz Komisarz Selin (Władysław Kowalski) – wreszcie się spotykają. Czy uda się im rozwiązać tajemnicę nadprzyrodzonego wpływu? Czy złamią pieczęć przeznaczenia? Gwiazdy przepowiadają śmierć.

 medium

Naprawdę, doceniam starania Jacka Koprowicza. Cieszę się, że – zwłaszcza w tak specyficznych, mało otwartych czasach (że tak to eufemistycznie określę) – zdecydował się na kino grozy. Być może jednak jestem już określona w tym zakresie przez horrory amerykańskie czy z kręgów hiszpańskich, bo jakościowo „Medium” docenić nie potrafię.

Scenariusz filmu, chociaż sam w sobie interesuje, posiada wiele alogiczności. Działania bohaterów są momentami tak dalece absurdalne, że miejsce uczucia grozy zajmują wybuchy śmiechu. Niektóre dialogi także pozostawiają wiele do życzenia, pozostają raczej w nieco sztucznym trybie angielskich powieści romantycznych niż naturalnej konwersacji. Nie usprawiedliwia tego nawet osadzenie akcji w latach 30-tych XX wieku.

Tym jednak, co w najbardziej znaczącym stopniu obniża ogólną ocenę filmu, jest aktorstwo. Zaskakujący to fakt, bowiem „Medium” pochwalić się może znanymi nazwiskami; nazwiskami, których właścicieli powszechnie uważa się za utalentowanych. Nie wykluczam, iż sztuczność działań aktorskich wynika z obcości gatunku, niemniej, wciąż pozostaje sztucznością. Zwłaszcza Szapołowska i Zelnik w scenie łóżkowej pokazują coś raczej pastiszowego i komediowego, nie namiętnego, pełnego pasji. Machalica, chociaż w roli drugoplanowej, zdaje się raczej deklamować tekst dramatyczny, niż grać w filmie.

 50479_big_po_GLOWNE_MEDIUM_001

„Medium” fabularne i aktorskie braki nadrabia umiejętnie wykreowanym nastrojem. Spokojnie prowadzona kamera buduje wrażenie niepokoju i obawy. Plenery, naturalnie urokliwie i tajemnicze, odnoszą do największych klasyków gatunku. Nie inaczej jest również z muzyką Krzesimira Dębskiego, która, łącząc bardzo wysokie i bardzo niskie tony, kreuje typowe dla horrorów melodie zwiastujące strach i zjawiska o charakterze paranormalnym.

Na uwagę zasługują także liczne nawiązania intertekstualne do klasyki horroru amerykańskiego. „Lśnienie”, „Omen” czy „Samochód” to tylko najważniejsza trójka. Owe odniesienia powstały podobno nieświadomie – tak przynajmniej twierdzi reżyser – ale sprawiają niemałą przyjemność i mimochodem zbliżają „Medium” do produkcji amerykańskich.

Film Jacka Koprowicza wzbudził u mnie więcej śmiechu niż strachu – głównie ze względu, jak sądzę, na swoje lata – jednakże oglądało się go z zainteresowaniem, a momentami nawet napięciem. „Medium” stało się już rodzajem dzieła kanonicznego, warto więc zapoznać się z nim i wyrobić własną opinię (znam takich, których uwiódł i widzieli go kilka lub kilkanaście razy). Jedyne, czego żałowałam po zakończeniu seansu, to faktu, iż nikt w Polsce rzuconej przez Koprowicza rękawicy nie podniósł i nie spróbował ugruntować pozycji horroru w naszym kraju. Zwłaszcza, że „Medium” cieszyło się niemałym powodzeniem.